SUITA: Nareszcie spokój!
ARIA: Nie za ciepło, nie za zimno, akurat na mały spacerek.
SUITA: Ach, jak przyjemnie!
ARIA: Uważaj, bo złapiesz kleszcza.
SUITA: Jesteśmy zabezpieczone, nic nam nie grozi.
ARIA: Trzy dni temu Pani złapała kleszcza na mojej szyi. Na szczęście jeszcze się nie wgryzł.
SUITA: Podobno Toffik był chory na babeszjozę. To przez kleszcze, napadły biedaka podczas spaceru. Współczuję mu.
ARIA: Dobrze, że wyzdrowiał, to śmiertelna choroba, nieleczona czasem kończy się tragicznie.
SUITA: Zakwitł złotokap.
ARIA: Pogadałabym jeszcze z Toffikiem… Fajny kundel, tylko trochę nachalny. Ciągle chciał mnie wąchać i lizać, choć mu nie pozwalałam.
SUITA: Zawsze cię ostrzegałam, nie wchodź w zbyt bliskie relacje z psami. To się może źle skończyć.
ARIA: Przesadzasz, co może być złego w przyjacielskich stosunkach?
SUITA: I tak byś nie uwierzyła, gdybym ci opowiedziała…
ARIA: Uwielbiam bajki! Opowiedz, proszę.
SUITA: Była sobie raz księżniczka. Piękna zdolna i miła. Poznała pięknego i miłego księcia i zakochała się bez pamięci. Książę przynosił jej kości, upolowane ptaszki i myszy…
ARIA: Bo to był psi książę?
SUITA: To chyba jasne.
ARIA: No i co dalej?
SUITA: Obiecywał, że będzie z nią do końca życia, na dobre i na złe, że będzie jej motylki łapał i oddawał najlepsze mięsne kąski. Ale raz zobaczył inną psią księżniczkę. Miała piękną, białą, kręconą sierść, pachniała lepszymi perfumami i miała złotą obróżkę.
ARIA: I co, pobiegł za tą wredną białą, kręconą? Pewnie jeszcze umiała lepiej tańczyć.
SUITA: Zgadłaś, bo do tanga trzeba dwojga!
ARIA: Czyli to było moje ostatnie tango….