SUITA: Wczoraj przyjechała do nas koleżanka naszej Pani z pieskiem Groszkiem. To było już nasze trzecie spotkanie. Pierwsze niezbyt miłe odbyło się jeszcze w zeszłym roku. Potraktowałyśmy Groszka jak intruza i nie mógł biedny wyjść spod ławki, pod którą się schował. Szczekałyśmy na niego, jak wariatki, bo myślałyśmy, że zechce u nas zostać na zawsze, więc musiałyśmy wybić mu to z głowy. Po wspólnym posiłku uznałyśmy, że możemy go tolerować i nasze kolejne spotkania przebiegały gładko. Zachowywał się poprawnie, nie chciał przejąć dowodzenia, nie zbliżał się do naszych misek, więc był OK. I najważniejsze- nie chciał tu zostawać na zawsze.
Zwiedził Terierogród, podlał nasze roślinki {co naszej Pani się nie podobało}, wypróbował nawet nasze perfumy, co nie spodobało się jego Pani, pobawił się trochę z Arią i poszliśmy na zasłużony obiad.
Powojnik Błękitny Anioł.
SUITA: Ja z Groszkiem pod borówką.
Nasze Panie zjadły ze swoich misek coś, o co nie warto było nawet prosić: same warzywa, a my czekaliśmy grzecznie na mięsne i jadalne kąski.
Róże
Nasze kwiatki.
GROSZEK: Ach jak przyjemnie!
GROSZEK: I dziewczyny niczego sobie.
GROSZEK: Chętne do zabawy.
ARIA: Nic się nie stało. My się tylko bawimy.
GROSZEK: Jak myślicie, czy ona mnie lubi?
SUITA: Hej, kolego, nie posuwasz się za daleko?
No tak znacznie lepiej.
SUITA: Aria, nie za wiele sobie pozwalasz? To nie jest facet dla ciebie.
ARIA: Nie uważasz, że jest przystojny?
ARIA: I nie bądź taka zazdrosna.
SUITA: Chyba cię ugryzę!
Nasza wierzba i dzikie wino.