SUITA: Pani pojechała do Warszawy i zostawiła nas same na podwórku. Jak zwykle bardzo tęsknimy za towarzystwem ludzi i zabawą. Gdy nie ma z nami człowieka to strasznie się nudzimy, więc śpimy. To najlepszy sposób na przetrwanie.

ARIA: Mamy wejście na werandę zabezpieczone wiszącym ręcznikiem, dzięki temu nie marzniemy. Ja sobie idę spać na kanapie na antresoli, a Suita śpi na dole przy kaloryferze.
SUITA: Nie lubię chodzić po schodach między którymi są prześwity, a takie schody prowadzą na antresolę. Mam wrażenie, że przez nie wypadnę.
ARIA: I kto tu jest tchórzem?
SUITA: Nie nazywaj mnie tak, bo ugryzę Waszą Królewską Mość w jej królewską pupę!
ARIA: Włazisz na drzewa, a boisz się wejść po schodach?
SUITA: Przecież chodzę po schodach, kiedyś Pan mnie nauczył. Nie lubię tylko tych przerw między stopniami.
ARIA: A wiesz, jak tam wygodnie na kanapie? Mam koc i dwie poduszki, tylko dla siebie!

SUITA: Pod kaloryferem jest cieplej. No i będę miała bliżej do bramy, gdy Pani wróci. Zanim ty zbiegniesz po schodach, ja będę już przy bramie i przywitam się z Panią.
ARIA: Jak myślisz, Pani przywiezie nam coś z Warszawy?
SUITA: Zawsze coś przywozi…
ARIA: Słyszę samochód, biegnijmy do bramy, to Pani wraca!

SUITA: Dobra Pani, przywiozła nam okrawki z szynki do zjedzenia i gumową kość do zabawy.
ARIA: Kanapki były pycha! Napiję się wody i możemy wypróbować zabawkę.
SUITA: Zostaw zabawkę na później, Pani idzie z nami na spacer, pobawimy się piłką i gałęziami.
ARIA: Już prawie ciemno, nie znajdziemy piłki.
SUITA: Gałęzie znajdziesz na pewno!

ARIA: Wygrałam jak zwykle, zdobyłam gałąź!
SUITA: Ale to ja ją pogryzłam w drobny mak!

Mandarynka na antresoli:

2 komentarze

Skomentuj wodawfirmie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *