Aria: Martwię się o Gawota. Już trzecią noc nie wraca do domu na jedzenie. Czekaja na niego ulubione chrupki i saszetki.
Suita: Nie ma go też w szklarni ani na strychu. Pan sprawdził też garaż, komórki, letnią rezydencję, w której Gawot często bywa … nie ma go nigdzie.
Aria: Może poszedł gdzieś dalej?
Suita: To raczej niemożliwe. Tu jest jego rewir łowiecki. Nie chodziłby nigdzie indziej.
Aria: Jest bardzo duży. Żaden kot nigdy z nim nie zadziera. Ucieka na sam jego widok.
Suita: Skoro potrafi uskoczyć przed dwiema Jack Russell Terrierkami naraz to ucieknie też przed każdym psem, a nawet kilkoma.
Ara: Nie ma też nigdzie jego zwłok, a więc żyje. Zresztą nie dałby się przejechać – nigdy nie przebiega tuż przed samochodem.
Suita: Skoro jest mądry, odważny i przygotowany i właściwie nic nie mogło mu się stać – to dlaczego go nie ma?
Aria: Może coś mu się stało? Może podobnie jak przy ratowaniu mnie, doznał jakiejś kontuzji, która uniemożliwia mu wydostanie się z pułapki lub powrót.
Suita: Panie już zaczynają poszukiwania …
Aria: Mam nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni. I znów zobaczymy naszego przyjaciela.
Suita: A potem rzucimy się na niego z zębami i dzikim warczeniem … żeby nie stracił swojej wspaniałej kondycji.