SUITA: Ale zimno!
ARIA: Dawno nie było takiej zimy.
SUITA: Chyba od czasu mojej młodości. Kiedy byłam małym szczeniakiem i przybyłam do naszego domu akurat na święta, Pani wynosiła mnie na siusiu na zieloną trawkę. Było całkiem ciepło.
ARIA: Dzięki temu szybko nauczyłaś się gdzie jest toaleta.
SUITA: Oczywiście, ale jak każdemu szczeniakowi zdarzały mi się wpadki, no wiesz, zasikany dywanik albo posłanie.
ARIA: Dzięki, że to mówisz, nie tylko ja byłam Arią- awarią.
SUITA: Tobie jeszcze teraz zdarzają się awarie…
ARIA: To ze strachu, lub emocji.
SUITA: Nie masz powodów do strachu. Nikt cię nie krzywdzi.
ARIA: Tylko gryzie mnie własna siostra…
SUITA: Daj spokój, ty się zawsze odgryzasz.
ARIA: Może wyjdziemy trochę na podwórko, słońce świeci.
SUITA: Ale nadal zimno.
ARIA: Pani znowu pojechała na lodowisko, więc da się wytrzymać. A pod magazynkiem nadal siedzą myszy.
SUITA: Może później, tylko się zdrzemnę.
ARIA: To ja pooglądam telewizję. O, straszą pandemią, mrozem i wszelkimi plagami, aż się zaczęłam trząść. I jak tu się nie bać?
SUITA: Tylko się znowu nie zsikaj, ja też korzystam z tego posłania. Jest świeżo uprane.
ARIA: No to chyba muszę wyjść…
SUITA: Poszukajmy myszy.
ARIA: Jest kolejna! To już trzecia. Nareszcie udane polowanie.
SUITA: Możemy pobawić się gałęzią. Mam jeszcze mnóstwo energii.
ARIA: Już ci nie zimno?
SUITA: Rozgrzałam się!
ARIA: Nie powinnam skakać, ale to jest taka fajna zabawa.
SUITA: Chyba Pani wraca z lodowiska.
ARIA: Do Pani, biegiem!
SUITA: Pewnie Pani zmarzła, więc wypije herbatkę, a jak herbatka to też przekąska. Wracamy do domu!