SUITA: W naszym magazynku, gdzie Pani trzyma kartofle i marchewkę pojawiły się ostatnio myszy.
ARIA: Pani powiedziała, że nas tam zamknie na jakiś czas, żebyśmy mogły je upolować.
SUITA: Nie lubię być zamknięta, ale chętnie je dorwę przy konsumpcji marchewki.
ARIA: Najlepiej byłoby je złapać na gorącym uczynku.
SUITA: Czułam je już od dawna, ale Pani za szybko zamykała drzwi i nie zdążyłam ich namierzyć.
ARIA: Nie dość mają marchwi na polu?
SUITA: Tu mają gotową do spożycia, no i nie muszą nigdzie wychodzić.
ARIA: Tym łatwiej je złapiemy.
SUITA: Niekoniecznie, w magazynku jest mnóstwo rupieci i zakamarków, a my nie wszędzie się zmieścimy.
ARIA: Nie pomyślałam, nie wejdziemy też na półki, dokąd myszy włażą bez problemu.
SUITA: Tu potrzebny jest kot!
ARIA: Nasz kochany Gawot nie żyje.
SUITA: Dokuczałam mu i gryzłam, ale go kochałam. Był taki cierpliwy… Brakuje mi go.
ARIA: Musimy się uzbroić w kocią cierpliwość i poczekać, myszy w końcu wyjdą ze swoich kryjówek.
SUITA: Trzeba je jakoś wykurzyć na zewnątrz. Wśród tych gratów nie damy rady ich złapać.
ARIA: A może po prostu położyć im trutkę?
SUITA: Nie są głupie, wybiorą marchewkę.
ARIA: To może poprosimy Panią, żeby zostawiła otwarte drzwi, narobimy hałasu, poprzewracamy wiaderka i doniczki. Myszy się przestraszą i wybiegną na podwórko, a wtedy…
ARIA: Na otwartym terenie nie mają szans. Świetny pomysł. Tylko jak namówić Panią na pozostawienie otwartych drzwi?
SUITA: Zostaw to mnie, wystarczy, że tam usiądę, spojrzę na drzwi i zaszczekam.
ARIA: Jeśli polowanie się powiedzie dostaniemy jakąś nagrodę?
SUITA: Mamy ją jak w banku! Pani potrafi się odwdzięczyć.
ARIA: Potrenujmy teraz biegi, do łapania myszy potrzebna jest dobra kondycja.