Aria; Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł sprzed 2 dni.
Aria: Jeśli to coś o psach to szczekaj.
Suita: Pewna pani daleko stąd miała psa Kovu. Ponad dwa lata temu pies uciekł z posesji.
Aria: A to wstręciuch.
Suita: Właścicielka robiła wszystko, aby go odnaleźć, ale się nie udało.
Aria: Ojej.
Suita: Minęło sporo czasu. Zrezygnowana właścicielka zaczęła szukać nowego psa do adopcji. Bardzo sie ucieszyła i zdziwiła, gdy w jednej z agencji znalazła fotografię swojego psa.
Aria: Super.
Suita: Pies miał teraz na imię Ash. Kobieta pojechała z dowodem własności, ale okazał się niepotrzebny.
Aria: Dlaczego?
Suita: Pies mało nie oszalał z radości i nie chciał nawet na chwilę od niej odejść. Jego Pani zabrała go do domu od razu.
Aria: Ciekawe co robił przez dwa lata? Pewnie wałęsał się po świecie.
Suita: Okazało się, że miał wypadek samochodowy. Trafił do kliniki weterynaryjnej. Otrzymał nowe imię i po wyzdrowieniu został przekazany do adopcji.
Aria: Ale numer.
Suita: To nie koniec przygód. Został adoptowany. Jednak po prawie 2 latach, ze zwzględu na pandemię i pogarszające się warunki mieszkaniowe nowych właścicieli, został oddany do schroniska i znów trafił do adopcji.
Aria: I właśnie wtedy znalazła go poprzednia pani?
Suita: Właśnie tak.
Aria: To się nazywa mieć szczęście!
Suita: Teraz Kovu z pewnością już nigdy nie ucieknie z domu.
Aria: Jak zatytułujemy nasz post?
Suita: Proponuję ‘pies z odzysku’.
Aria: A może coś z punktu widzenia psa – na przykład ‘pani z odzysku’?
Suita: Brzmi świetnie. Zgoda.