Gdy rano otworzyłam oczy Aria już obskakiwała panią i pomagała jej wybrać skarpetki, spodnie i bluzkę. Obwęszała po kolei części garderoby, czy nadają się do włożenia, a pani próbowała się ubrać odpychając małego natręta.
Wyskoczyłam ze swojego posłanka na fotelu dopiero, gdy pani otworzyła drzwi i poczekałam aż założy buty,bo nie lubię wychodzić z domu sama. Aria wyskoczyła przede mną i od razu pognała na tyły domu. Rozejrzałam się, powęszyłam, i spokojnie pobiegłam za nią. Zdążyła się już podkopać do czegoś interesującego,ale pani dogoniła ją i odpędziła od tych zakazanych uciech. W ogrodzie nie wolno nam kopać. Możemy sobie poużywać na polu gdzie leży pryzma kompostu, cudownie aromatyczna, w której czasem kryją się drobne zwierzęta: krety, myszy, lub owady.Niestety ta przyjemność polowania na kreta lub nornicę kończy się zwykle kąpielą w wannie, której nie cierpimy.
Po porannym obchodzie naszego Terierogrodu ,obwęszeniu i sprawdzeniu, kto w nim nocą buszował, wróciłyśmy do domu na zasłużone śniadanie – jak zwykle zbyt skromne. Zjadłam swoją porcję z prędkością odkurzacza i natychmiast pobiegłam do miski Arii, ona zresztą zrobiła to samo i sprawdziła moją miskę. Nic nowego już się nie pojawiło. Koniec śniadanka, obie musiałyśmy się z tym pogodzić. Po krótkiej zabawie znów poszłyśmy spać, nie ma to jak krzepiący długi sen.